Nabyta drogą ebay, sprzedawca był z Niemiec, ale roślinka z Hiszpanii. Kupiona pod koniec października, niestety tylko jedna pseudobulwa i na dokładkę straciła prawie wszystkie korzenie. Posadzona w podłoże do storczyków, podlewana raz na trzy, cztery tygodnie (jak podlewałam częściej to co zostało z korzeni zaczynało gnić). Stoi w takim stanie już trzeci m-c nie traci liści ani też nie ma nowych. Może na wiosnę coś zacznie się dziać

Czy ma mieć kolor czerwony

Jeżeli mogę coś poradzić to wsadź je w samo sphagnum, wtedy szybciej dostanie nowych korzeni i nowe psb. Wszystkie pojedyńcze psb z Cymbidium, nawet te uschnięte tak wsadziłam i mam bardzo szybko nowe psb. Powodzenia.

Niestety nie mam dostępu do sphagnum (na razie)

Proponuję to samo rozwiązanie, co Joane. Trzeba tylko uważać, aby mech nie był zbyt mokry, najlepiej podlewać przez podsiąk jak fiołki afrykańskie oraz delikatnie zamgławiać. Słońca niezbyt dużo, żeby nie poparzyć. Powinno się udać. Ja właśnie zaczynam przygodę z Cymbidium erythrostylum, które jako wyjątek wśród Cymbidiów jest ciepłolubne. Pozdrawiam

Paula, piękna i zdrowa jest ta roślinka. Jeszcze jedno zauważyłam. Jeśli chcesz aby Tobie szybko rosła i przede wszystkim zakwitła to wsadź proszę do małej doniczki. 10cm, góra 12 cm. Cymbidia rosną w bardzo ciasnych doniczkach. Inaczej będzie Ci rosła w korzenie a nie w psb czy kwiaty.

Ta niestety nie przetwała zimy (było za zimno i wilgotno na łazienkowym parapecie) szkoda mi go było ale jak na poczatek to niewielka strata. Obiecałam sobie, że na wiosne kupię nastęne...

Na wiosnę kupiłam od tego samego sprzedawcy trzy "retrobulwy" (już bez liści), odcięte podczas dzielenia rośliny. Jedna biała, druga czerwona i tzecia to żółta, posadziłam do doniczki i postawiłam na balkonie na słoneczku. Po paru m-cach naczeły kiełkować. Więc rozsadziłam do osobnych doniczek. Niestety rozchorowały mi się dzieci i "wylądowaliśmy" w szpitalu. Podczas mojej nie obecności w domu mąż pamiętał o falkach ale o tych suchych cebulkach zapomniało mu się. W ciągu tygodnia to co kiełkowało zaschło na amen w prawie 40-sto stopniowym upale czerwcowym. Jedna z nich zaczeła kiełkować z opóźnieniem więc na całe szczęście przeżyła. Jak na razie rośnie bardzo powoli ale już nabiera zielonego koloru... Za trzy lata powinnam zobaczyć pierwsze kwiaty...

dodaje zdjęcie popatrzcie

Ostatnio spotykają mnie same nieszczęścia, chyba coś mnie prześlduje sama nie wiem już co myśleć. Stał sobie na balkonie obok innego i niestety złapał za dużo wody. Dzień wcześniej go podlałam, bo miał już naprawde sucho i słoneczko dawało ciepło a tu następnego dnia zerwała się nawałnica. Padało przez trzy dni i temperatura gwałtonie spadła do 15 stopni. Przemókł i przemarzł (nic z niego nie zostało. Ale ja się nie dam, będę próbować dalej...