O smarowaniu oczek 'wynalazkami' raz jeszcze
13.11.11 0:27
vito
Był już taki wątek, ale został zamknięty, dlatego pozwolę sobie założyć nowy. Bo coś jednak jest 'na rzeczy'.
Do eksperymentu użyłem Phalaenopsis NOID (prawdopodobnie Alyshia's Dots 'Rosemarie'). Roślina jest u mnie od 6 lat, więc nawet jeśli był kiedyś pędzony hormonalnie, to jest to bardzo odległa przeszłość. Pierwotnie kwiaty miał o średnicy 5-6 cm, od 3 lat kwiaty są większe, mają 6-8 cm. Nie przesadzam z nawozem, wręcz przeciwnie: często zdarza mi się zapomnieć o nawożeniu.
Na pędzie, na którym było jeszcze 6 kwiatów, odkryłem łuski na trzecim oczku i posmarowałem je mieszaniną zwykłej wazeliny kosmetycznej (ok, niezwykłej, bo o smaku i zapachu... czekoladowym)i tego ukorzeniacza:
Pierwszym efektem eksperymentu było zrzucenie wszystkich kwiatów - i to w ciągu 3-4 dni. Pozostał jeden kwiat na samym szczycie pędu - i on wciąż kwitnie.
Po mniej więcej 10 dniach oczko poniżej smarowanego i dwa oczka powyżej były bardzo nabrzmiałe. Po kolejnym tygodniu z oczka tuż nad smarowanym (nazwijmy je dla uproszczenia nr 4) zaczął wyrastać pęd.Wyglądało to tak:
Zdjęcie pochodzi sprzed mniej więcej 2 tygodni - na dziś pęd jest większy, ale na ten moment nie da się jeszcze stwierdzić, czy jest to pęd kwiatowy, czy keiki. Również z oczka nr 5 zaczyna 'coś' wyrastać.
Teraz wnioski:
1. Fakt zrzucenia kwiatów mógł być spowodowany tym, że już 'przyszedł na nie czas', albo na skutek ingerencji ukorzeniacza
2. Fakt wyrastania pędów (keiki?) w oczkach nr 4 i 5 także mógł nie mieć żadnego związku z ukorzeniaczem.
3. Zastanawiająca jest jednak zbieżność powyższych wydarzeń w czasie.
Do eksperymentu użyłem Phalaenopsis NOID (prawdopodobnie Alyshia's Dots 'Rosemarie'). Roślina jest u mnie od 6 lat, więc nawet jeśli był kiedyś pędzony hormonalnie, to jest to bardzo odległa przeszłość. Pierwotnie kwiaty miał o średnicy 5-6 cm, od 3 lat kwiaty są większe, mają 6-8 cm. Nie przesadzam z nawozem, wręcz przeciwnie: często zdarza mi się zapomnieć o nawożeniu.
Na pędzie, na którym było jeszcze 6 kwiatów, odkryłem łuski na trzecim oczku i posmarowałem je mieszaniną zwykłej wazeliny kosmetycznej (ok, niezwykłej, bo o smaku i zapachu... czekoladowym)i tego ukorzeniacza:
Pierwszym efektem eksperymentu było zrzucenie wszystkich kwiatów - i to w ciągu 3-4 dni. Pozostał jeden kwiat na samym szczycie pędu - i on wciąż kwitnie.
Po mniej więcej 10 dniach oczko poniżej smarowanego i dwa oczka powyżej były bardzo nabrzmiałe. Po kolejnym tygodniu z oczka tuż nad smarowanym (nazwijmy je dla uproszczenia nr 4) zaczął wyrastać pęd.Wyglądało to tak:
Zdjęcie pochodzi sprzed mniej więcej 2 tygodni - na dziś pęd jest większy, ale na ten moment nie da się jeszcze stwierdzić, czy jest to pęd kwiatowy, czy keiki. Również z oczka nr 5 zaczyna 'coś' wyrastać.
Teraz wnioski:
1. Fakt zrzucenia kwiatów mógł być spowodowany tym, że już 'przyszedł na nie czas', albo na skutek ingerencji ukorzeniacza
2. Fakt wyrastania pędów (keiki?) w oczkach nr 4 i 5 także mógł nie mieć żadnego związku z ukorzeniaczem.
3. Zastanawiająca jest jednak zbieżność powyższych wydarzeń w czasie.